sobota, 26 listopada 2011

#104 Punkt oparcia


Jesteśmy tu już razem kilka lat. Zebrało się was naprawdę dużo (nie na tyle dużo abym dostawał darmowe aparaty do reklam na blogu, ale na tyle dużo abym co jakiś czas wracał do was myślami i czerpał energię z samego faktu istnienia osób interesujących się co mam do powiedzenia). Jako, że w pewnym stopniu jesteście ważni (nie na tyle ważni, abym zapamiętał którekolwiek z waszych imion, ale na tyle ważni aby w ogóle wam się coś należało), należy wam się więc kilka słów wyjaśnień.

Nie robię zdjęć bardzo często. Jestem zniewolony przez organizacyjne i produkcyjne aspekty sesji zdjęciowych. Nie naśladuję innych: zawsze już będę prawdziwy. Jeżeli dla kogoś, to o czym mówię na blogu czasem nie ma najmniejszego sensu, jest to dowodem na brak tego samego sensu w dwóch (prawdopodobnie przeciwstawnych) sobie światach, a nie na brak sensu w świecie tylko jednym i z założenia jedynym. Rozumienie się bowiem, nie powinno być miejscem zgody, ale punktem oparcia – jednym punktem, o który opieramy się, gdy zabraknie nam tchu. Czasem widzę sens tylko w tych krótkich przerwach w życiu; punktach oparcia na skrzyżowaniu dróg dwóch niezgodnych gwiazd.

Wierzę, że jesteśmy podobni tylko czasami (nie na tyle często, aby móc otwarcie przyznać więź, ale chyba czasami, więc nie da się zanegować tego istnienia, mimo że objawia się tylko sporadycznie). Wierzę, że gdy kiedyś rozpocznę kreowanie teorii, zakażę waszą krew, zabrudzę waszą cenną tkankę i zabiorę was ze sobą. Rozumienie się bowiem, nie powinno być miejscem zgody – dzięki możliwości podziału można będzie wreszcie coś połączyć. Wierzę, że dzielę z wami świat.



Kesler Tran

1 komentarz:

giera pisze...

uważaj co piszesz, tej!
jak możesz myśleć o zapomnieniu mego imienia!?

Tato