piątek, 1 stycznia 2010

#60 notatka z V&A

Siedząc przez godzinę zaobserwowałem, że zainteresowały się nią 24 osoby. To chyba wcale nie tak dużo. W ciągu dnia około 200 osób, w ciągu tygodnia 1300 a miesięcznie ponad 5 tysięcy osób podejdzie i spojrzy na nią.


Jest delikatna, zasłania się, zawstydzona. Pamiętam z tabliczki, że to Eve, ale ona wcale nie wygląda jak grzeszna Ewa. Jest delikatna i dziewczęca jak "la morenita", jak Matka Boska. Zraniona. Nie chcę znać autora, nie chcę myśleć, że jest stworzona, że jest dziełem. Chcę aby była przeciwieństwem dzieła. Ciało ma jeszcze trochę dziewczęce, ale jej smutek jest już dojrzały.


Czy ludzi interesuje w tej rzeźbie nagość? Wyglądają okropnie. Owinięci ubraniami, w źle dobranych kolorach, w za dużych kurtkach. Ludzie pozują przy rzeźbach naśladując je w uśmiechu. Wyginają ciała próbując odwzorować ciała rzeźb. Mam nadzieję, że skumuluję tak energię aby ktoś pomyślał o zrobieniu sobie z nią zdjęcia. Aby któraś z dziewczyn poprosiła mamę o zdjęcie. Wydaje mi się, że przez ten jeden moment doświadczenie, które kładzie się na twarzy rzeźby szarpnie nastoletnim ciałem próbującym naśladować ułożenie ciała (tak jakby forma jednego ciała, mogła wpasować się w formę drugiego) nie zaprzeczam: w jak najbardziej erotycznym sensie.


Jestem tak onieśmielony, że nie mogę odróżnić wzruszenia od strachu i nie jestem w stanie zacząć szkicować, a przecież po to tu przyszedłem aby coś zabrać, żeby zabrać właśnie ją.

listopad, 2009

1 komentarz:

fleur pisze...

i co!? zabrałeś? ;)