czwartek, 17 grudnia 2009

#57 Pierwszy Semestr - London College of Fashion

Foundation Diploma in Art & Design at London College of Fashion



Całe foundation jest o tym jak się robi sketchbooki i jak je potem wykorzystać. Ciągle powtarzają nam, że rysunek jest bardzo ważny. To prawda, zasada jest prosta - jeżeli chcesz być naprawdę dobry, musisz być przede wszystkim oryginalny; projektowanie czy to o charakterze fotograficznym czy zupełnie z drugiej strony - projektowanie ubrań najlepiej rozpocząć o idei, idei której jeszcze nie ma, która jest tylko w twojej głowie. Wniosek więc nasuwa się sam: najprościej tę ideę po prostu narysować.



Pierwszy semestr jest o tym jak zrobić research do projektu i jak go potem rozwinąć. Każą nam robić wszystko na co mamy ochotę. Niektórzy przynoszą czaszki zwierząt, embriony lub jakieś zębatki od samochodu. Im bardziej wyjdzie się poza granice (wszelkie) tym lepiej. W ciągu tego czasu zrobiliśmy dwa projekty. Pierwszy trwał od końca września do początku listopada. Składał się z różnego radzaju warsztatów. Drapowanie, textiles, fashion image, printing, 3d – costume & accesories itd. Więc szyliśmy, rysowaliśmy storyboardy, projektowaliśmy biżuterię, chodziliśmy do muzeów itd. Oprócz warsztatów mieliśmy zajęcia z rysunku (life drawing) i z rysunku materiału (visual studies). Oczywiście różnymi technikami (tak, different medias to słowa kluczowe). I jeszcze cultural studies, i zajęcia z photoshopa, które mają formę wykładów i ćwiczeń,. Te cztery przedmioty ma się przez cały rok. Na wszystkie zajęcia trzeba chodzić, bo jest lista obecności. Nie ma lekko, no nie. Dodatkowo przez cały czas powtarzano nam, że frekwencja będzie bardzo ważnym czynnikiem przy selekcji do swoich pathways od drugiego półrocza. Wiem, niesprawiedliwe, bo mimo że się wybiera samemu czy chce się robić womenswear czy chce się po prostu robić foty przez kolejne dwa semestry, to czasem nie ma miejsca. Tutaj głównie chodzi o womenswear, bo wszyscy się pchają tam niesamowicie. Dziwnym nie jest, w końcu to LCF, no ale cóż – dla wszystkich nie starczy miejsca, toteż wymyślili zgrabnie, że frekwencja jest bardzo ważna. Moja była niezbyt wysoka: 78%. Jak na moją przeszłość edukacyjną, to była to chyba moja największa frekwencja w życiu (nawet do przedszkola, żeby nie iść zapierałem się czym mogłem, chwytałem firan i darłem się, że nie! Że chcę w domu zostać! Razem z moimi klockami "LEGO Piraci"), to mimo tego mój wychowawca powiedział, że to baaardzo zła frekwencja. Na szczęście dostałem się tam gdzie chciałem (dokładnie dziś były ogłoszone listy)! Dodatkowo żeby sie zabezpieczyć na mój drugi wybór wziąłem sobie womenswear, żeby w razie czego zastanowili się czy NA PEWNO nie ma dla mnie miejsca w fashion image, hehe. Więc luz.

Do drugiego projektu mogliśmy wybrać już sami warsztaty, w których chcieliśmy pracować. Tutaj liczba miejsc była nieograniczona. Tutaj także, przez przypadek poszedłem do złej sali, ale w koniec końców pozwolili mi zostać. Okazało się potem, że w ogóle czasem w życiu trzeba się zgubić, żeby dobrze trafić, bo to były jedne z najważniejszych zajęć w moim życiu. O stylizacji. Okazało się, że wcześniej nie wiedziałem nic. Słowo kluczowe: JJ Hudson. Dodatkowo asystent wykładowczyni okazał się być modelem (wiedziałem, ze dziwnie wygląda), który pracował ze Stevenem Kleinem, Paolem Roversim, Nickiem Knightem (podpytałem go trochę i mi powiedział, że Steven Klein jest bardzo wyluzowanym kolesiem i w ogóle nie widać po nim, że jest taki popierdolony. Wszystko trzyma w swojej głowie, a na planie zdjęciowym żartuje i jest easy-going ;)

Oj brakowało mi czasu brakowało. Ciągle nie nadążałem, ciągle byłem do tyłu i ciągle wydawało mi się, że jestem gorszy. Ale ten okres mam już za sobą.
Aha, to prawda, rysunek jest bardzo ważny. Jednak w portfolio na Fashion Photography (BA) nie chcą oglądać nic poza fotografią mody i sketchbookami, które pokażą w jaki sposób rozwijamy pomysły. Żadne life drawing, żadne visual studies, bzdury niepotrzebne. Także trzea się wziąć do roboty!
Dodatkowo dowiedziałem się także, że Fashion Photography BA(Hons) - trzy lata - jest bardzo akademickie i jest dużo wykładów teoretycznych na temat ukazywania ludzkiego ciała w mediach i kulturowo. Trzeba czytać dużo książek i pisać eseje. Aż się wzruszyłem, ten kierunek jest idealnie dla mnie!!! A jak ktoś nie lubi czytać, to niech idzie na FdA Styling and Photography (dwuletnie. uwaga: część ludzi myśli, że pójdzie i zrobi sobie dodatkowo jeden rok i będzie miało BA -dupa, podobno jest to bardzo trudne i pozwalają to zrobić tylko najlepszym studentom, nie mówiąc o tym, że ma się jakiś egzamin czy coś) to taki kurs gdzie liczą się rysunki, to co się zrobiło rękoma, jakieś robótki, takie rzeczy. Różnica jest taka, że FdA w tym przypadku, jest dla art directorów, dla ludzi którzy lubią robić, tworzyć, myśleć o teksturach, być stylistą itd. a BA jest dla tych co chcą po prostu być fotografami mody i nic innego ich nie obchodzi!

Tak się to skończyło. Nie mogę uwierzyć, że już połowa grudnia. Ech. No oprócz tego wiadomo, miliony szczegółów po drodze. Ktoś ci KAŻE kupować Dazed & Confused, w liście lektur masz Vogue'a, a na uczelni dostęp do bazy danych firmy zajmującej się przewidywaniem trendów.

Do przodu! Długa droga jeszcze przede mną, a zima już tu jest.



PS. jeżeli ktoś ma jakieś pytania, czegoś nie rozumie, nie wie jak aplikować, potrzebuje pomocy, chętnie odpowiem na pytania jeśli tylko będę miał chwilę. adres mejlowy z prawej. buziaczki.

3 komentarze:

poshash pisze...

Powodzenia!:)
Nie masz pojęcia, jak Ci zazdroszczę;)

Anonimowy pisze...

Swietny blog, z przyjemnoscia tu zagladam.
Wesolych Swiat i powodzenia w kontynuowaniu nauki, to wielka szansa:)

Pozdro serdeczne,Mika

greatstaystill pisze...

dzieki za mile slowa!