Czar-uchwyt. Nie widać już końca, nie widać już srebra. Gdyby kolory mogły występować tylko w postaci płynnej, mielibyśmy nie lada problem: przepustka do raju byłaby snem o malarstwie. Jeśli linią jest światło, a cieniem oddech, moglibyśmy wypełnić wnętrze tego kościoła siecią przypadkowych decyzji: na wzór popękanego lodu. Jaki byłby to piękny obraz, kościół pełen lodu, w którym kolory plączą się ze sobą jak języki. Na dodatek, wszystko z miłości do Pana, z miłości do Boga.
Dziś wydaje mi się, że nigdy już niczego nie zapomnę. Będę pamiętał wszystko, każdy szczegół. Dzięki temu przyszłość będzie łatwiejsza, to jedyny sposób. Przyszłość będzie można kontrolować, na podstawie zanalizowanych sytuacji, w których nie jeden raz czułem się jakby lód był budulcem mięśni mojego ciała: kruszę się w sobie i zapominam kim jestem. Gdy zapamiętam wszystko, łatwiej będzie mi się obronić. Już niczego nigdy nie zapomnę, to jedyny sposób.