wtorek, 21 grudnia 2010

poniedziałek, 20 grudnia 2010

#95 William Klein: Contact Sheets



William Klein - Contact sheets. (ang.)
fragment z: Contacts Vol. 1, Portraits of Contemporary Photographers

(W dokumencie także: Henri Cartier-Bresson, Raymond Depardon, Mario Giacomelli, Josef Koudelka, Robert Doisneau, Edouard Boubat, Elliott Erwitt, Marc Riboud, Leonard Freed, Helmut Newton, Don McCullin.)



William Klein, czarna owca fotografii! Vogue zlecał mu sesję, a potem odrzucał i nie przyjmował do druku. Bezkompromisowy artysta. W tym dokumencie opowiada o genialnych zdjęciach tak jakby zrobienie ich było najbardziej naturalną rzeczą na świecie! I ten genialny cytat na samym początku dokumentu:

Stykówka fotograficzna. 36 klatek, sześć pasków z sześcioma fotografiami zrobionymi jedno po drugim. Czytasz je od lewej do prawej jak tekst - to pamiętnik fotografa. Widzisz to, co on widzi przez wizjer: jego niepewności, jego nietrafienia, jego wybory. Fotograf wybiera jeden moment, jeden kąt, następny moment, następny kąt. Nalega, przestaje. Bardzo rzadko zobaczysz stykówkę fotografa, widzisz tylko wybraną fotografię. Nie zobaczysz zdjęć tuż przed i po, tak jak to jest na próbnym naświetleniu.

Zdjęcie jest zrobione w ciągu 1/125 sekundy. Co wiesz o pracy fotografa? 100 zdjęć? Powiedzmy 125, to duże portfolio fotografa. To w sumie jedna sekunda. Powiedzmy, że fotograf ma więcej zdjęć, 250 fotografii. To byłoby raczej ogromne portfolio. W sumie 2 sekundy. Życie fotografa, nawet tego największego to 2 sekundy.

William Klein








niedziela, 19 grudnia 2010

#94 Lekcja fotografii. Kompozycja: przestrzeń i ciało.

To ile obiekt na zdjęciu zajmie miejsca, jest tak samo ważne jak to ile zostawi wolnej przestrzeni. A może nawet ważniejsze. Tak jak ze światłem: światło jest najważniejsze, ale jeszcze ważniejszy jest cień.



Simon Emmett


Zajmijmy się na początek czymś bardzo prostym i wyraźnym. To zdjęcie najnowszego GQ, za którym zbytnio nie przepadam, ale okładka w tym numerze jest bardzo dobrym przykładem na to co chciałbym dziś opisać. Zacznijmy od prostego odnalezienia linii, które tworzy ciało Rihanny.




Oprócz tych skośnych podziałów, możemy także zauważyć niewielkie odstępy poziome, prawdopodobnie użyte po to aby zachować balans (linie żółte).



Teraz, gdy już wiemy jakie linie na zdjęciu się pojawiają, możemy pomyśleć w jaki sposób się krzyżują i co w ten sposób tworzą. Spójrzmy jeszcze raz na ciało Rihanny i zastanówmy się co się dzieje na zdjęciu.



Możemy z łatwością zauważyć, że kompozycja na tym zdjęciu oparta jest na dwóch trójkątach, które przylegają do siebie tworząc bardzo wyważoną, spójną całość.


W bardzo przemyślany sposób fotograf zagrał na tym zdjęciu. Chciałbym jednak zwrócić uwagę jeszcze na kolejne trójkąty, które się tutaj pojawiają. Jak wspomniałem na samym początku to co tworzy ciało modelki jest tak samo ważne jak to, ile przestrzeni i miejsca zostawia na zdjęciu. Często ciało zlewa się z tłem i nawet gdy ciało modelki wygląda świetnie, coś na zdjęciu nie jest tak, często chodzi o przestrzenie, o których powinno się pamiętać. Są one potrzebne, aby nasze oko mogło łatwiej rozpoznać znane mu kształty ciała. Zaznaczyłem więc kolejne cztery trójkąty, które w idealny sposób dają naszym oczom chwile wytchnienia.





Jest to bardzo przemyślana fotografia, jednak oparta na bardzo prostej kompozycji znanej już od czasów średniowiecza. Podzielmy jeszcze raz to zdjęcie na kilka podstawowych elementów. Zacznę od złotego podziału (złotego prostokąta). Tak mniej więcej rozkładają się siły na tej fotografii. Linie nie są idealnie w 1/3 ramy obrazu, jednak mimo wszystko widać, że jest zachowany ład na tym zdjęciu.




Gdybyśmy chcieli rozbić to zdjęcie na jeszcze bardziej podstawowe elementy, moglibyśmy po prostu poprowadzić dwie linie, który stworzą nam podstawę kompozycji tego zdjęcia (trójkąty). Linie, które przechodzę ukośnie i krzyżują się w samym środku obrazu, nazywają się liniami diagonalnymi, mówi się więc, że kompozycja jest diagonalna. Zwykle taka kompozycja nadaje zdjęciu dynamiczności, jest niespokojna, częściej wykorzystywana w średniowieczu i baroku, niż w renesansie.



Zobaczmy, kto jeszcze jarał się kompozycją diagonalną.



Pieter Bruegel



Pieter Bruegel




Giotto




Marcin Tyszka fotografując Anję Rubik wykorzystał dokładnie tę samą kompozycję co Pieter Bruegel i Giotto na powyższych przykładach.


Marcin Tyszka



Jest to również bardzo dobry przykład kompozycji diagonalnej. Zauważmy jeszcze jedną rzecz, Marcin Tyszka w sposób godny podziwu zadbał o jeszcze jeden szczegół. Linia, która przecina środek zdjęcia, przecina dokładnie ucho Ani i niemal niezauważenie ociera się o czubek buta modelki. Taki smaczek! Dodatkowo druga stopa nie dotyka ziemi, co współgra z wirującą w powietrzu płachtą po drugiej stronie zdjęcia (za granicą, którą wyznacza linia zielona). Piękne!



I tu możemy znaleźć trójkąty, które dbają o to abyśmy mogli swobodnie wędrować wzrokiem po zdjęciu. Nie są tak wyraźne, bo tutaj kompozycja jest minimalnie mniej oczywista i trochę bardziej skomplikowana.



Gdy spojrzymy jeszcze raz, na zdjęciu możemy już łatwo zauważyć, że rozwiany płaszcz również tworzy ogromny trójkąt. Jest to najważniejsza część kompozycji, tworzy on najsilniejszy punkt diagonalny, a reszta czyli nogi i inne linie płaszcza tylko potwierdzają tą kompozycję. Dzięki temu, zdjęcie jest dynamiczne i pełne ruchu.


Marcin Tyszka


Przechodząc do bardziej skomplikowanych zastosowań takiej kompozycji, możemy tak jak w poprzednich moich notkach odwołać się do geniusza Stevena Meisela. Ten człowiek, nigdy nie przestanie mnie zaskakiwać.

Świetne zdjęcie Gisele, również oparte na diagonalnych, jednak w o wiele mniej oczywisty sposób. Głównym akcentem jest to co odsłania podwinięta nogawka spodni. Jej prawa noga niemalże zbija linie diagonalne w dół do ziemi i wbija całą postać w ziemię, Gisele wydaję się cięższa. Nie będę już tego rozrysowywał, bo wydaje mi się to zbyt ulotne aby pokazać na liniach. Trzeba się po porstu mocno przyjrzeć. Odkryć gdzie przecinają się linie diagonalne i jak bardzo są słabe w stosunku do linii pionowych.



Steven Meisel


Kolejne zdjęcie dość proste....



Steven Meisel


To już mniej oczywiste...


Steven Meisel


Naprawdę niesamowity przykład tego co można zrobić zaczynająć od kompozycji diagonalnej. Tutaj dla utrudnienia dwie osoby fotografowane. Więcej możliwości, ale również więcej do ogarnięcia. Jak dla mnie mistrzostwo świata. Czapki z głów.





Kolejne zdjęcie z tego samego edytoriala. Na pierwszy rzut oka wydaje się tylko zbitką, kulą osób skotłowanych ze sobą, ale niestety nie jest tak prosto.



Steven Meisel


Jest to jak dla mnie demonicza wręcz zręczność w komponowaniu zdjęcia. Jest w tym coś bardzo nieprzyzwoitego, brudny geniusz! Zacznijmy od podstawowych linii, które kierują tym zdjęciem. Niebieskie linie trzymają wszystko razem, po to żeby się nie rozleciało.



Gdy połączymy zielone i czerwone linie, możemy zauważyć, że powstał duży trójkąt, który jest bazą kompozycji. W środku, którego znajdują się twarze modeli, w tym trójkącie to się dopiero dzieje! Wszystko wiruje i kręciło się dookoła, ale wciąż nie ma bałaganu! Niesamowita kompozycja. Meisel zdecydował się umieścić mały diamencik po to, aby ułatwić naszym oczom wędrówkę (niebieskie linie łączące twarze i oczy modeli). Nogi wystające ni z tego ni z owego zza głowy jednego z modeli zaznaczyłem czerwoną plamą. Nie wiem do końca jak to wytłumaczyć, ale gdyby ich tam nie było, kompozycja wydałaby sie zbyt prosta i ułożona. Porównałbym tą asymetrie do haromonii jazzowej, ktora zbija naturalnie ze soba brzmiace akordy i szuka czegos wiecej. Nogi, które wystają po obu stronach zdjecia są częścią trójkąta, więc nie są asymetryczne tylko łączą się i są równoległe z jego ramionami.




Na koniec zaznaczyłem jeszcze przestrzeń, którą szukają nasze oczy aby odpocząć. Nawet w tak skotłowanym zdjęciu udało mi się odnaleźć ich mnóstwo (Nawet więcej niż na zdjęciu rihanny)! Jak on to zrobił?! Masakra.




Na zkończenie już, chciałbym pokazać jak można wykorzystać brak tych przestrzeni na zdjęciu, a mianowicie jak wykorzystać efekt zlewania się ciała z tłem i fakturą obrazu. Równie genialny Mario Sorrenti.



Mario Sorrenti


Mario Sorrenti


sobota, 18 grudnia 2010

#93 Korespondencja

Dostałem niedawno wiadomość, w którym osoba pytała mnie o zdanie na temat portretu w XXI wieku, miałbym jej pomóc w pracy dyplomowej (moja próżność czytysiące :D). Dlaczego portrety gwiazd urzekają, czym się różnią od zwykłych, jacy fotografowie mnie inspirują, jakie znaczenie ma photoshop itp.

Jeżeli ktoś ma ochotę przeczytać, bo poruszyłem kilka fundamentalnych kwestii, oto zamieszczam treść mejla. Aczkolwiek może być trochę nudno... nie biorę za to odpowiedzialności! Ale ten zwrot "Pani", taki uroczy, rzadko mam ostatnio okazję żyjąc w londynie zwracać się do kogokolwiek w ten sposób. Może tylko do pani w supermarkecie "Bartek" na Hammersmith, gdy kupuję ptasie mleczko i ruskie pierogi.






1. Portret.

przede wszystkim musi sobie pani zdefiniować czym jest portret. czy zdjęcie na którym nie ma ludzi, może wciąż być portretem? oddaje on przecież emocje i może charakteryzować osobę. czy raczej chce się pani koniecznie skupić na portrecie w którym zawsze występuje postać ludzka (w historii sztuki nazywałoby się to malarstwem figuratywnym, może istnieje coś takiego jak fotografia figuratywna?). jeżeli tylko ludzie, to czy w takim razie twarz jest najważniejsza? jeżeli nie, to co jeszcze jest ważne? jeżeli twarz, to dlaczego? i co na tej twarzy? oczy, usta, nos, grymas, uszy, włosy, rzęsy, faktura skóry, pot, czaszka, mięśnie? portret.

2. photoshop.

nie męczyłbym tego tak bardzo bo to trzeba sobie uświadomić dokładnie i bardzo mocno jedną rzecz. od początku fotografii, jej siła i groźba leżała w tym, że tak dokładnie imituje rzeczywistość. ludzie wierzyli w zdjęcia, bo to przecież rzeczywistość! Susan Sontag napisała cała książkę o związku fotografii z rzeczywistością "o fotografii". problem zaczął się z tym zdjęciem: http://designblog.uniandes.edu.co/blogs/dise2616/files/2008/11/robert-capa.jpg
niech pani sobie przeczyta "małą historię fotografii" waltera benjamina, tam to jest opisane wszystko. nikt nie wie czy to zdjecie to zabity zolnierz czy upozorowana przez roberta capa sytuacja. takze to, ze dzis uzywa sie photoshopa jest tylko manipulacja i ciemnia fotograficzna na ogromną skalę. ja nie widzę różnicy między pomniejszaniem ud modelki i upozorowaniem śmierci. a może nawet różnica jest, tylko pani musi sama na to odpowiedzieć co to za roznica.

fotografia od ZAWSZE nosiła w sobie, jak grzech pierworodny, groźbę że, to co widzimy jest kłamstwem. nigdy nie było wiadomo co jest prawdą, a co nie. 'przerobki roznego rodzaju', jak to pani nazywa, byly od zawsze. podstawowe funkcje w photoshopie odpowiadają temu co mozna zrobic w ciemni fotograficznej.

3. fotografia gwiazd.

fotografia gwiazd, ale gdzie? musi pani zacząć od zroznicowania tego gdzie zdjecie na koncu wyladuje. fotografia gwiazd nie rozni sie niczym od fotografii reklamowej. przede wszystkim musi byc target. gdzie to zdjecie wyladuje, w jakiej gazecie, a na koncu do kogo ta gazeta jest zwrocona? jezeli ma pani wywiad z teri hatcher w gazecie "woman and home" bedzie pani miala zdjecia teri na boso w domu na kanapie z kubkiem kawy i mnostwem swiatla dziennego wpadajacego do pokoju. tery bedzie opowiadac o kryzysie wieku sredniego i jak aktorstwo jej w tym pomoglo. bedzie sie usmiechac, na zdjeciach bedzie miala piekny odcien skory z kilkoma "naturalnymi" zmarszczkami. natomiast jezeli bedzie pani miala demi moore sfotografowana dla, powiedzmy LOVE, przez terryego richardsona, to bedzie ona opowiadac o tym jak zycie z mldoszym partnerem jest pelne wyzwan i szalenstwa, jak to ashton wozi ja na bmxie i ogolnie jest slodko. ona sama bedzie bez makijazu żreć hamburgera. zdjecie bedzie plaskie, niedbałe, dynamiczne i beztroskie - takie jaka jest mlodosc -> czyli target tego magazynu - nawet nie tyle ludzie ktorzy sa mlodzi, ale dla ktorych mlodosc to czesc mody i stan umyslu.

tak wiec nie jest to zalezne od gwiazdy ale o kierunku w ktorym zdjecie bedzie podazac. inna sprawa ma sie z fotografami, oni maja swoj styl, ktory rzadko naginaja.

niech pani sobie przejrzy brytyjskiego voguea w empiku lub internecie. okladka jest nudna jak hubert urbanski, a glowny edytorial probuje byc ekseprymentaly. probuje dosc nieudolnie. dlaczego? okladka sprzeda magazyn milionom brytyjskich kobiet, ktore niekoniecznie sa na czasie z moda, a edytorial musi dorastac do piet takim magazynom jak dazed and confused czy ID (ktore mode popychaja w zupelnie nieznane wczesniej kierunki) aby wciaz nosic miano Vogue'a - najwazniejszego magazynu o modzie blablabla strutututu. niech pani spojrzy na wspolczesne magazyny pod tym katem. a okladka jest najwiecej mowiacym zdjeciem w calym magazynie, jezeli chodzi o wzgledy formalne, target itd.

niech sobie pani podzieli magazyny na te klasyczne i te eksperymentalne. moze pani natrafic na wiele niespodzianek. dlaczego polski playboy jest taki wulgarnie nudny a francuski ma piekne fotografie? dlaczego wloski vogue nie ma nic wspolnego z rosysjkim? mimo ze wszedzie pojawiaja sie ci sami ludzie, te same modelki, te same gwiazdy. to wszystko jest wykreowane, jest zaplanowane. czy portret w takich warunkach moze istniec? mam na mysli portret z definicji w ktorej mowi sie ze ma odzwierciedlac cechy charakterystyczne osoby portretowanej? jaka jest wiec twoja definicja portretu?

a potem niech sobie pani zobaczy jak wygladaja gwiazdy w kampaniach wielkich marek. jak rozna jest kampania marca jacobsa od chanel. i dlaczego tak sie dzieje?

4. fotografowie

w tej chwili fotografie mozna podzielic na emocje.

steven klein - przemoc, agresja
mario testino - szczescie, witalnosc, mlodosc, sztuczny erotyzm
mario sorrenti - mroczny erotyzm, sensualnosc, uwielbienie ciala kobiecego
juergen teller - uwielbienie ciala pelnego wad
steven meisel - narracyjnosc, film, imitacja, malarskość
inez and vinoodh - cialo jako rzeba
corrine day - intymnosc, prywatnosc
nan goldin - terapeutyczna zdolnosc zdjec, intymnosc, seksualnosc, pochwala ciala takim jakie jest
erwin olaf - metafizyczna strona rzeczywistosci, brutalny erotyzm, slabosc
gregory crewdson - smutek
ryan mcginley - mlodosc, taka ktorej sie nigdy nie mialo


niech pani zacznie od tego, ale tych nazwisk sa dziesiatki.

mam nadzieje, ze choc troche pomoglem ;]
pozdrawiam.

środa, 15 grudnia 2010

#92 Erwin Olaf - On Beauty and Fall

Świetny dokument ilustrujący wybory jakich musi dokonać fotograf. Bardzo prawdziwy przekaz, Erwin jest wciąż niezadowolony ze zdjęć (szczególnie z tych komercyjnych, dla Elle czy New York Timesa), nie szczędzi krytycznych uwag i komentarzy. Jest bardzo prawdziwy w tym co robi. Dodatkowo Olaf cierpi na chorobę, która uniemożliwia mu normalnie pracować, czy nawet normalnie żyć - jego płuca działają tylko w 20%. Ten dokument to obraz zmagań fotografa z chorobą, pieniędzmi i fotografią. Ciekawy jest też proces, w którym Erwin Olaf musi 'ustawić' się odpowiednio względem świata rynku sztuki. Tak, 'ustawić', bo sam tego świata do końca nie rozumie i ma do niego ogromny dystans: krytykuje całe to pierdolenie.

Przyjemny i smutny jest moment, w którym widzimy uznanego na całym świecie fotografa, który wciąż zmaga się z podstawowymi problemami bycia fotografem. Wciąż niepewny co nastąpi jutro. Nieważne czy lubimy zdjęcia Olafa, czy nie, ale na pewno musimy mieć do niego ogromny szacunek.



środa, 8 grudnia 2010

#91 Chris Townsend - Rapture: Art's seduction by fashion


Chris Townsend - Rapture: Art's seduction by fashion (ang.)

Paperback: 176 pages
Publisher: Thames & Hudson (December 2002)
Language: English


Bardzo ciekawa książka. Szczególnie dla kogoś komu przechodzą ciarki, gdy słyszy słowa "teoria mody", szczególnie dla kogoś kto w swojej osiedlowej bibliotece może nawiązać kontakt z modą jedynie przez takie wydawnictwo jak "Pani domu". Niestety, jak na razie tylko w języku angielskim.

Dlaczego pocą się ręce modelek, dlaczego ekstaza i zachwyt owładnęły modą? Konsumpcjonizm, ciało, rzeźba, 'must have item' i brak zaspokojenia, dekonstrukcja i performance, a wszystkie te tematy wirujące w świecie sztuki.
Townsend zwraca uwagę na wiele ciekawych aspektów połączenia mody ze sztuką. Niestety, jak w wielu wydawnictwach narodzonych w Wielkiej Brytanii, napisana bardzo sztywnym językiem, jestem jednak pewien, że znajdą się zwolennicy takiego pisania - konkretnego, bez ozdób i niepotrzebnych udziwnień.

środa, 1 grudnia 2010

#90 koniec semestru


fot. Krzysztof Dziamski




Skończyłem pierwszy semestr na uczelni, było mnóstwo do zrobienia, mało czasu na bloga. Wkrótce nowe notki!